Majestatyczny Archipelag Północy
Spis treści
Tydzień na wyspach Północnej
Norwegii
Norwegia nigdy nie była kierunkiem, który bardzo nas interesował. Myślę, że było to spowodowane kosztami na miejscu, bo jest to jedno z najdroższych państw w których byliśmy.
Pomysł na Lofoty wpadł nagle, gdy zobaczyłam loty z Gdańska bezpośrednio na Lofoty za 100zł. Przecież nie skorzystać z takiej opcji to grzech. Lofoty to cud natury, a widoki zapierają dech w piersiach, pogoda bywa kapryśna, ale nawet chwila słońca będzie Was cieszyć i zachwycać.
Chodźcie poczytać o tym jak wyglądał sierpniowy tydzień w tym miejscu.
Skąd lecieć bez przesiadek?
Ile to kosztuje?
Aplikacja GETAROUND
Pogoda
Lofoty to specyficzny kierunek do którego trzeba mieć szczęście. W naszym przypadku łączyło się to nawet z lądowaniem na innym lotnisku.
pamiętaj
Jeśli nie będziecie poruszać się autostopem, spać pod namiotem i jeść konserwy z Polski to wasza kieszeń odczuje ten wyjazd i jest to nieuniknione.
Lofoty – wskazówki praktyczne
Podstawowe informacje
Lofoty jest to archipelag na Morzu Norweskim u północno-zachodnich wybrzeży Norwegii, ciągnący się na długości 112 km od maleńkiej wysepki Røst na południu po wąską cieśninę Raftsundet, oddzielającą go od archipelagu Vesterålen. Od stałego lądu oddzielony cieśniną Vestfjorden.
Wyspy mają górzyste ukształtowanie terenu z najwyższym szczytem o wysokości 1146 m n.p.m. Średnia temperatura stycznia i lutego -1 °C, lipca i sierpnia 12 °C. Od 27 maja do 17 lipca panuje tu dzień polarny i słońce nawet na chwilę nie kryje się za horyzontem. Od września do kwietnia duża możliwość spotkania zorzy polarnej. Zimą zdarzają się silne sztormy.
Łączna powierzchnia wysp 1 227 km, te połączone są między sobą mostami i podmorskim tunelem. Liczba mieszkańców ok. 24,5 tys. Główna osada i port to Svolvær zamieszkany przez około 5 tys. Mieszkańców. Znajduje się tu również miejscowość Å o jednej z najkrótszych nazw geograficznych na świecie. Tradycyjnym źródłem utrzymania mieszkańców jest rybołówstwo i przetwórstwo ryb – zwłaszcza dorszy, rolnictwo i turystyka.
10 ciekawostek na temat Norwegii
- W Norwegii jest aż 239 057 wysp, a największa z nich to Svalbard – 61 022 km2
- Największą mniejszością narodową są Polacy.
- Małżeństwa osób homoseksualnych oraz adopcja przez nich dzieci są w Norwegii legalne. W 2017 roku kościół norweski dopuścił zawierania małżeństw homoseksualnych również w kościele. Norwegia jako pierwszy kraj na świecie w 1981 roku wprowadziła specjalne prawo chroniące osoby homoseksualne m.in. przed dyskryminacją.
- Norwegia od kilku lat zajmuje wysokie miejsca, w rankingu najszczęśliwszych krajów na świecie (World Happiness Report). W zestawieniu pod uwagę brana jest m.in. satysfakcja z warunków do życia.
- Jeżeli źle się czujesz, jesteś chory to możesz zgłosić u pracodawcy „egenmelding”. Jest to zwolnienie do 3 dni, które nie wymaga przedstawienia zwolnienia lekarskiego. Z egenmeldingu można skorzystać 4 razy w roku kalendarzowym.
- Alkohol wysokoprocentowy można kupić w Norwegii tylko w specjalnie przeznaczonych do tego sklepach – Vinmonopolet. W całej Norwegii jest około 323 sklepy z alkoholem. Norweskie sklepy z alkoholem nie mogą się reklamować ani promocjami zachęcać do większego spożycia.
- W supermarketach z alkoholi dostępne jest piwo. Sprzedaż od poniedziałku do piątku dozwolona jest do godziny 20, w soboty tylko do godziny 18.
- Norwegia, Japonia i Islandia jako jedyne kraje na świecie prowadzą komercyjne połowy wielorybów. W Norwegii rozpoczynają się co roku 1 kwietnia.
- Dawniej kolor domu zależał od zamożności właściciela i było to związane z ceną pigmentów wykorzystywanych do malowania nieruchomości. Za kolor biały i niebieski trzeba było zapłacić najwięcej. Kolory czerwone były najtańsze i dlatego było ich najwięcej.
- Samochody elektryczne w Norwegii w roku 2019 stanowiły 42,4% wszystkich nowych zarejestrowanych w kraju aut. Sprzedaż elektrycznych aut rośnie z roku na rok, obecnie są najpopularniejszym wyborem wśród osób kupujących nowe auta. W 2019 roku łączna 9,3% aut pasażerskich były to samochody elektryczne.
Jak dotrzeć na Lofoty?
Mieliśmy szczęście i wykorzystaliśmy naszą szansę na lot bezpośrednio na Lofoty linią Wizzair z Gdańska. Przez sezon letni landrynka latała do portu lotniczego Harstad/Narwik, niestety nie ma już tego połączenia w systemie. Jest to spowodowane problemami pogodowymi w tym zakątku świata. Samoloty bardzo często nie mogły wylądować z powodu złych warunków. Nawet nam się to przytrafiło, na całe szczęście do Polski lecieliśmy już z właściwego lotniska. Przy podchodzeniu do lądowania pilot powiedział, że wiatr wieje z prędkością 140km/h i nie wiadomo czy wylądujemy. Krążyliśmy dookoła lotniska 30 minut, jednak pilot nie zaryzykował i polecieliśmy na lotnisko Bodo. Przez godzinę siedzieliśmy w samolocie, najpierw informowano nas, że ponownie podlecimy pod lotnisko w Narwik, może pogoda się uspokoi a my spokojnie wylądujemy, jednak tak się nie stało i po godzinie wypuszczono nas z samolotu. Do lotniska w Narwik mieliśmy 6h drogi. Wizzar od razu podstawił autobusy pod lotnisko i po 6h byliśmy na lotnisku w Narwik. Droga długa, ale cieszyliśmy się, że Wizzair to załatwił.
Aktualnie najlepiej szukać lotów właśnie do Bodo i stamtąd wyruszyć samochodem na Lofoty lub wsiąść na prom do Moskenes. Drugą opcją jest lot do Tromso i stamtąd podróż na Lofoty. Najwięcej połączeń lotniczych z Norwegią ma Gdańsk – linia Wizzair.
Wynajem samochodu
Na 90% naszych wyjazdów wypożyczamy auta z sieciówek przez Rentalcars, jednak koszt samochodu na tydzień w Norwegii był dla nas całkowicie nie do przyjęcia. Zaczynał się od 5 tysięcy i do tego z ogromną kaucją. Z pomocą przyszła nam aplikacja Getaround, która właśnie w Norwegii działa bardzo fajnie. Funkcjonuje też w kilku innych państwach w Europie oraz w Stanach Zjednoczonych. Dowiedziałam się o niej z grupy na Facebooku na temat Lofotów.
Samochód wynajęliśmy za 2 tysiące złotych na tydzień.
Jak wygląda najem:
Na początku oczywiście trzeba się zarejestrować, dodać zdjęcie prawa jazdy. Jak już aplikacja zweryfikuje wasze konto to wyszukujecie interesujący Was samochód w odpowiadającej Wam lokalizacji. Wysyłacie prośbę do właściciela o akceptację. Nasz zaakceptował od razu i cała kwota została zablokowana na kracie. 2 dni przed przylotem skontaktował się z nami wynajmujący co do szczegółów odbioru. Mieliśmy samochód odebrać o 9 rano, jednak przez problemy z lotem odebraliśmy dopiero o 18. Cały czas byliśmy w kontakcie z właścicielem, który nie miał problemu ze zmianą godzin odbioru. Przyjechał po nas na lotnisko i pojechaliśmy na najbliższą stacją. Tam aplikacja po kliknięciu przycisku ‘start wynajmu’ wymagała od nas zdjęć samochodu z kilku stron, zdjęć wskaźnika paliwa oraz przebiegu na liczniku. Nasz limit kilometrowy na tydzień wynosił 1300km. Po dodaniu zdjęć pan dostał pieniążki za nasz najem. W aplikacji była również informacja na temat kaucji 700zł, jednak nam jej nie zablokowano. Dostajecie pełen bak paliwa i oddajecie samochód również z pełnym. Nie kupowaliśmy dodatkowego ubezpieczenia (wtedy nasz maksymalny koszt udziału w szkodzie całkowitej to 6000zł). Były 2 opcje dodatkowego ubezpieczenia za 500 i 1000zł. Ta droższa skutkowała tym, że nie ponosicie żadnych kosztów w przypadku szkody. Wgląd do umowy i ubezpieczenie są w aplikacji. Przy oddaniu samochodu robiliśmy identyczne zdjęcia na prośbę aplikacji jak przy odbiorze. Automatycznie pobrano nam z karty kwotę za przekroczone 300km limitu (kwota jest zależna od tego na ile właściciel wycenia 1km). Polecamy, wszystko poszło gładko i bez problemów.
Jeśli korzystasz z naszych wpisów, podróżujesz z nami wirtualnie, chcesz pomóc nam w rozwoju, utrzymaniu bloga lub w jakikolwiek sposób nasza twórczość Ci pomogła to może chciałbyś zostać naszym patronem?
Jak to działa?
Wystarczy kliknąć poniższy przycisk i zarejestrować się na stronie Patronite. Jako nasz Patron, będziesz miał dostęp do ekskluzywnych treści, kuluarów z podróży, materiałów zza kulis oraz innych niespodzianek, które będą tylko dla wspierających. Chcemy, abyście czuli się jak członkowie naszej podróżniczej rodziny, gdzie Wasze sugestie i pomysły są cenione i brane pod uwagę.
Dołącz do nas już teraz na Patronite i wspólnie odkrywajmy piękno świata!
Gdzie nocować?
Jeśli chcecie nocować tanio to musicie spać pod namiotem. Jeśli chcecie gdzieś pod dachem to musicie wyeliminować słowo tanio podczas tego wyjazdu. Baza noclegowa na Lofotach nie jest ogromna, dacie rade przejrzeć wszystkie noclegi, mi się to rzadko zdarzało. Trochę taniej wyjdą pokoje, jednak nie trzeba dużo dokładać, żeby mieć własny domek, szczególnie przy 4 osobach ten koszt się dobrze rozkłada.
Długo szukałam noclegu na Booking i Airbnb, miało być pośrodku wszystkich naszych atrakcji, żeby nie trzeba było daleko dojeżdżać. Po przejrzeniu kilku kart Airbnb zobaczyłam piękne czerwone Rorbu w miejscowości Ballstad. Właścicielka jest bardzo ogarnięta, wszystkie informacje wysyła w wiadomościach. Zameldowujesz się sam, skrzynka z kluczem jest przy drzwiach, a kod czeka w wiadomości. Nasz domek składał się z salonu z kuchnią i łazienką na dole, a na górze były 3 sypialnie. Ogrzewanie sprawne, piękny widok z okna, no i świetny klimat, polecamy! Za całość płaciliśmy 4787zł.
Ceny
Ceny w dużych sieciowych supermarketach. Najpopularniejsze markety to – Rema 1000, Coop, Meny i Joker. W każdym ze sklepów można znaleźć produkty tańsze i te z wyższej półki. Najczęściej jednak jako najtańsze wskazywane są sklepy sieci Rema 1000 i Coop. Sierpień 2022 (1NOK = 0,46zł)
- litr benzyny = 11,5zł
- 1.5l coli = 16zł
- Woda gazowana 1.5l = 5zł
- 2.5kg ziemniaków = 43zł
- 1kg cebuli = 25zł
- 0,5l piwa = 15zł
- 12 jajek = 12zł
- Mrożona pizza = 34zł
- Zelki = 15zł
- Chipsy = 18zł
- Chleb = 18zł
- Ogórek = 12zł
- Pasztet = 12zł
- 0.5l wódki = 114zł
- Piwo w restaurcji = 50zł
- Danie w restauracji = od 90zł
Czego spróbować w Norwegii?
Ceny wysokie to i testowania wielu rzeczy nie było. Jednak nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie spróbowali chociaż kilku.
Kultowy czekoladowy batonik produkowany od 1937 roku przez norweską firmę Freia.
Smash to słone prażynki oblane mleczną czekoladą Nidar. Idealne połącznie słodkiego, słonego i chrupiącego.
Ser legenda, niemal tak popularny jak norweski łosoś. Smakuje jak ser żółty o smaku toffi.
Najpopularniejsza i najsmaczniejsza czekolada w Norwegii. Sprzedawana zazwyczaj w dużych tabliczkach.
Tydzień na Lofotach ile to kosztuje?
-
Bilety lotnicze 123zł
-
Walizka 20kg 182zł
-
Noclegi 1200zł
-
Wynajem samochodu 683zł
-
Paliwo (przejechaliśmy 1666km) 232zł
-
Jedzenie z Polski 150zł
-
Zakupy w sklepach na miejscu 157zł
-
Obiad w restauracji 185zł
-
Pamiątki 82zł
-
Wejściówki 160zł
-
Rejs na wieloryby 658zł
Mapa z zaznaczonymi lokalizacjami
Wszystkie miejsca, które odwiedziliśmy znajdziecie zapisane na tej mapie. Można ją pobrać na telefon i korzystać za darmo z aplikacją Maps Google.
Miejsca, które odwiedziliśmy na Lofotach
Henningsvær
Wioska Henningsvær nazywana jest Wenecją Północy. Największa w Norwegii wioska rybacka rozłożona jest na kilku wyspach połączonych mostami. Przez cały rok tętni życiem ze względu na wiele atrakcji jakie dostarcza turystom jak i miejscowym. Zimą tętni życiem za sprawą rybaków zjeżdżających się z wielu krańców świata. Rybacy przybywający na północ obierają kurs na łowiska poza Henningsvær i dostarczają Dorsza kupującym na lądzie. Stąd idzie dalej w świat, poszukiwany przez najlepsze kuchnie świata. Latem z kolei można spacerować między domami, kawiarniami, restauracjami, hotelami i pięknymi terenami przyrodniczymi. Wioska liczy nieco ponad 500 osób i skradła serce nie jednego turysty. Do 1960 roku połączenie z lądem było jedynie drogą morską. Z każdej strony otocza ją Morze Północne, tylko od strony południowej jest widok na port i piękne góry.
Henningsvaer Boisko
Jeśli uważacie boisko za atrakcję turystyczną to Henningsvær Football Field z pewnością Was zaciekawi. To ogromny hit Instagrama i wielu innych portali społecznościowych. Boisko wykute w skale na wyspie oblewanej z każdej strony morzem zachwyci każdego.
Najfajniejsze wrażenie robi oczywiście widok z góry, więc nie zdziwcie się widząc tam w powietrzu nawet kilkanaście dronów. Stadion piłkarski Henningsvær to jedno z najbardziej niesamowitych i malowniczych boisk piłkarskich na świecie, schowane pomiędzy wysokimi górami, otoczone morzem i fiordami, a jasnozielona trawa naprawdę wyróżnia się na tle otaczających ją skał i morza. Widok jest dość surrealistyczny. Niestety bez drona ciężko wyczuć w jakim miejscu się znajdujecie. Dookoła boiska ujrzycie niezliczoną ilość drewnianych konstrukcji – są to suszarnie sztokfisza, dorsza. Na Loftach panuje specyficzny mikroklimat, który pozwala na suszenie ryb złowionych w okresie zimowym. Jeśli będziecie na Lofotach wiosną i wczesnym latem na pewno zwrócicie uwagę na te stelaże obwieszone rybami.
Unstad Beach
Plaża Unstad jest sercem norweskiego surfingu. Przyciąga serwerów z całego świata, pomimo tego, że znajduje się za kołem podbiegunowym, wielu przyjeżdża tam z ciekawości. Ponoć fale są tam niezłe, niestety temperatura wody rzadko kiedy osiąga więcej niż 15 stopni. Przy plaży znajduje się nawet szkoła surfingu. Piaszczysta plaża leży u stóp szerokiej, zielonej doliny z pięknymi majestatycznymi górami po obu stronach.
Lofotr Viking Museum
Podczas naszego tygodniowego wyjazdu na Lofoty pogoda każdego dnia nie była dla nas łaskawa, więc w jeden z deszczowych dni zamiast na szlak udaliśmy się do Muzeum Wikingów. Lofotr to nie takie zwykłe muzeum, można tam uczestniczyć w zajęciach, popływać statkiem wikingów, odwiedzić największy dom wikingów jaki kiedykolwiek odkryto, zobaczyć skarby archeologiczne znalezione podczas wykopalisk, nauczyć się rękodzieła czy zjeść potrawy wikingów.
Krótka historia Wikingów
Wikingowie byli skandynawskimi wojownikami z Norwegii, Danii i Szwecji. Znanymi ze swoich wyczynów, najazdów i podbojów. Czas Wikingów rozpoczął się około roku 800 n.e. i trwał około 2-300 lat. W tym okresie żeglowali dalej niż ktokolwiek inny przed nimi, aby prowadzić wojny w obcych krajach i sprowadzać wielkie bogactwa do ojczyzny. W pewnym momencie Wikingowie najechali nawet Anglię, a ich armia stanęła niedaleko bram Londynu. Założyli osady w Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii, Grenlandii, Islandii, Ameryce Północnej i innych częściach kontynentu europejskiego. Właściwie to Wikingowie odkryli nawet Amerykę. Wiking Leif Eriksson poprowadził wyprawę do Ameryki Północnej pełne 500 lat zanim Kolumb został uznany za „odkrywcę” Ameryki. W 1066 r. armia Wikingów dowodzona przez norweskiego króla Haralda III Sigurdssona poniosła druzgocącą klęskę w bitwie pod Stamford Bridge i historycznie uważa się to za koniec ery wikingów.
Uttakleiv Beach
Ponoć najbardziej niezwykła ze wszystkich plaż Lofotów. Kremowy biały piasek, zielona trawa, szmaragdowa woda i polerowane srebrne kamienie na skalistym brzegu. Do tego wszystkiego jeszcze owieczki. Te widoki przyciągają fotografów z całego świata. Przy plaży znajduje się płatny parking (50 koron norweskich – sierpień 2022). Na plaży można rozbijać namioty, znajdziecie tam również bezpłatne toalety oraz kilka stolików na których biwakowicze mogą zjeść posiłek. Idąc w lewą stronę plaży ścieżką przy skałach po kilkudziesięciu minutach dotrzecie do plaży Haukland.
Haukland Beach
Piękna plaża również z miejscem do biwaku, parkingiem oraz kafejką. Jeśli traficie tam w słoneczny dzień woda zachwyci Was swoim kolorem.
Offersøykammen
Offersøykammen to stosunkowo niski szczyt wznoszący się nad wzburzonymi wodami Nappstraumen na zachodnim krańcu Vestvågøya. Offersøykammen znajduje się po północnej stronie E-10, na wschód od wejścia do tunelu Nappstaumen. Od Leknes odległość wynosi 6,5 km. Blisko czerwonych drewnianych domków znajdziecie duży parking – tam najlepiej zaparkować. Szlak zaczyna się w pobliżu drzew po prawej stronie. Sami czytaliśmy, że szlak jest od razu widoczny, jednak nam odnalezienie początku sprawiło sporą trudność (zaczynał się on jeszcze spory kawałek za oznaczeniem na Maps Google).
Trasa wiedzie przez drzewa i po kamieniach przez kilkaset metrów, podczas naszego trekkingu było mokro po wcześniejszych opadach, co za tym szło – strasznie ślisko i błotniście. Po wyjściu z drzew zaczęło tak wiać, że głowę urywało. Gdy wyjdziecie ponad drzewa od czasu do czasu szlak się rozwidla, po prostu kierujcie się w górę. Pierwszy odcinek jest najbardziej stromy, a nachylenie stopniowo się zmniejsza w miarę zbliżania się do szczytu. Wejście zajęło nam około 2 godzin, zejście godzinę. Pamiętajcie, finalny widok czeka na Was za szczytem, więc nie rezygnujcie przed końcem. Na górze jest czerwona skrzynka z notesami do których można się wpisać na pamiątkę (weźcie tylko swój długopis). Za szczytem są strome zbocza, więc bądźcie ostrożni.
Storsandnes Beach
Plaża Storsandnes to piękne miejsce na Lofotach. Drobny piasek i imponujące granitowe głazy stanowią doskonałe tło do filmowania morza i górskich szczytów w tle. To też świetna plaża na dzikie biwaki. Patrząc z plaży po prawej stronie ujrzycie szczyt Offersøykammen i okazuje się, że ta górka wcale nie była taka mała.
Nusfjord
Tradycyjna i jedna z najstarszych wioska rybacka, w której zobaczycie kolorowe Rorbu. Niegdyś stanowiła główny port Lofotów na trasie połowu dorsza, jednak została zastąpiona uprzemysłowieniem i nowymi technologiami. Sama droga do tego miejsca jest piękna, wysokie skały otaczające wioskę zrobią wrażenie na każdym. W tej miejscowości znajduje się parking dla turystów (stromy wjazd) jednak jest tam mało miejsc i może ich brakować. Gdy zejdziecie z parkingu ujrzycie budkę w której ktoś na pewno będzie sprzedawał bilety. Wstęp do wioski jest płatny i wynosi 100NOK od osoby. Spędziliśmy tam 2 godziny, chociaż można ją tak naprawdę obejść w 10 minut. W wiosce są również noclegi do wynajęcia, więc jeśli marzy Wam się noc w tradycyjnym norweskim domku to możecie tutaj spełnić tą fantazję.
Widok na szpiczastą górę
Instagramowy widok, mosty drogowe łączące wyspy i szpiczasta góra w tle – wygląda to surrealistycznie. Na jednej z wysp jest parking przy campingu, można tam na chwilę stanąć i zrobić zdjęcie.
Kvalvika Beach
Plaża Kvalvika jest miejscem przez które warto przejść wybierając się na Ryten. Przed wejściem na szlak przy drodze jest kilka parkingów, najlepiej być tam wcześnie rano, bo te najbliżej wejścia bardzo szybko się zapełniają. Pierwszy cel to oczywiście malownicza plaża Kvalvika. Z parkingu do tego miejsca prowadzi niezbyt wymagający dwu kilometrowy szlak. Najtrudniejszy moment trasy to kilka ostatnich metrów z górki, idzie się osuwiskiem skalnym. Dojście do samej plaży zajmuje około 1,5 godziny. Plaża znajduje się pomiędzy dwoma szczytami, błękitna woda i biały piasek – widok jak z obrazka. Wiele osób tam biwakuje, nie dziwi nas to bo pobudka z takim widokiem to istna bajka!
Obok Kvalviki znajduje się jej mniej popularna, mniejsza plaża Veservika. Podczas odpływu można tam przejść lądem. Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz na plaży, a mianowicie ukryta chatka zbudowana wśród skał przez dwóch surferów, którzy mieszkali w niej przez 9 miesięcy w 2011 podążając za marzeniem życia bliżej natury. Chatkę zbudowali z drewna wyrzuconego przez morze. My nie szukaliśmy, ale jak Wy znajdziecie to miejsce to dajcie znać!
Ryten
Cel widać z plaży, to ten szczyt po prawej stronie. Godzina relaksu i ruszamy na górę, od wierzchołka dzieli nas 543m. Pierwsza część trasy mocno pod górę, po osuwisku skalnym aż do drewnianych kładek. Widoki za placami stają się co metr piękniejsze. Gdy już miniecie zbiornik z wodą, zostaje tyko dojść na sam szczyt, chciaż sami mieliśmy już 2 dniowe zakwasy, a buty całe mokre (wpadliśmy wcześniej w wodę) to daliśmy radę! Na górze wieje przeokrutnie, ale wioki są piękne.
Nie chcieliśmy wracać tą samą trasą przez Kvalvikę, więc schodząc przy jeziorku Forsvatnet odbiliśmy w lewo zamiast w prawo na plażę. Musicie kierować się na Fredvanghytta i kiedy dojdziecie do kolejnych jeziorek odbić w mało uczęszczaną drogę w prawo. Dojdziecie mniej więcej do pinezki Parking Bergland i zostanie tylko wrócić do samochodu. Czytałam u kogoś, że ta trasa powinna zająć 4h i mieć 10km co ciekawe my przeszliśmy 23km i zajęło nam to 7 godzin. Mimo wszystko warto.
Hamnøy
Hamnøy to mała wioska rybacka na Lofotach, w której znajdziecie pocztówkowy widok z czerwonymi rorbu. Jest połączona z sąsiednimi wyspami mostami. Hamnøy żyje głównie z turystyki, a cała wioska wypełniona jest rorbu. Domki przystosowane są do każdej pory roku, bo zima na Lofotach jest równie atrakcyjna jak lato ze względu na zorzę, która jest częstym zjawiskiem na północy Norwegii. Z pocztówkowym widokiem jest jeden problem – nie ma jak zrobić z nim fajnego zdjęcia. Tuż przy moście z którego roztacza się widok są barierki drogowe.
Sakrisøya
Mała wyspa położona u podnóża Olstind, jednej z najbardziej znanych gór Lofotów. Kolejna po drodze z Hamnøy. Tutaj można zjeść lokalne przysmaki przesiąknięte historią (na wyspie znajduje się bardzo polecana restauracja Anitas Seafood) lub spędzić noc w autentycznej chacie rybackiej, podziwiając wspaniałe widoki we wszystkich kierunkach. Rorbu na wyspie mają kolor żółty.
Mostek Reine
Nie jest to jakieś wyjątkowe miejsce, ale warto stanąć chociaż na chwilę. Drewniany mostek z piękną szpiczastą skałą w tle wygląda cudnie.
Reine
Reine to mała, licząca ok. 300 mieszkańców miejscowość na wyspie Moskenesøy na Lofotach. Uznawana jest za symbol archipelagu, a jej widoki pojawiły się na dziesiątkach pocztówek i zdjęć . Tutaj znajdziecie kilka płatnych parkingów jeśli wybieracie się na trekking na Reinebringen. Najbliższy wejścia na szczyt parking znajduje się przy drodze E10 tuż przy wjeździe do Reine, jednak znalezienie tam miejsca graniczy z cudem.
Reinebringen
Perła Lofotów i miejsce które musisz zobaczyć chociaż miałbyś przeklinać pod nosem na każdym schodku – a jest ich 1978. Szczyt i widoki z Reinebringen wielu kojarzy z norweskich pocztówek i innych spotów reklamowych. Szczerze mówiąc jest to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie widzieliśmy. Reinebringen mierzy 448 m n.p.m., nie jest to dużo, ale widok schodów z dołu robi wrażenie. Do niedawna, a dokładnie do czerwca 2019 roku szlak był o wiele bardziej wymagający. Był stromy, po deszczu było bardzo ślisko i wypadki zdarzały się dość często bo jeszcze wtedy nie było tam schodów. W czerwcu 2019 otwarto szlak ponownie i jest on teraz dostępny prawie dla każdego. Prawie pod sam szczyt wiodą teraz kamienne schody ułożone przez Szerpów z Nepalu.
Zaparkujcie samochód na jednym z parkingów przy drodze nr 10 w okolicach miejscowości Reine lub w samym Reine. Jadąc od strony Å pierwszy parking znajduje się 1.3km przed tunelem nad którym zaczyna się szlak. Parking jest darmowy, a miejsc jest całkiem sporo, sami tam staliśmy. Do początku schodów prowadzić będzie ścieżka wydeptana przez turystów. Trasa jest łatwa, zmęczy na pewno osoby, które nie mają dobrej kondycji. Fajne jest pierwsze 100 schodów później coraz gorzej, ale spokojnie, krok po kroku i dacie radę – przecież ja dałam! Wejście na górę zajęło nam godzinę, a zejście 40 minut.
Å
Wioska Å – fascynujący i wyjątkowy punkt końcowy na południowym krańcu Lofotów. Tu kończy się droga E10 prowadząca przez Lofoty. Å jest najbardziej wysuniętą na południe wioską na Lofotach. Znajdziecie tam wciąż działającą piekarnię z 1844 roku, gdzie kupić można przepyszną cynamonkę (25zł szutka). Jest tam także muzeum sztokfisza, przekształcone z fabryki, w której go produkowano.
Kraniec Lofotów
Znajduje się jeszcze kawałek za wioską Å. Dotrzecie tam pieszo, ścieżka prowadzi do klifów za którymi jest już tylko morze. Nie ma tam żadnej infrastruktury, jednak widać potęgę matki natury.
Whale Safari Andenes
Andenes jest jednym z najlepszych miejsc do obserwacji wielorybów. Z miejsca naszego noclegu mieliśmy tam 300km w jedną stronę (około 4h). To był ostatni dzień naszego wyjazdu, pogoda zapowiadała się źle. Wybieraliśmy pomiędzy rejsem na wieloryby, a trekkingiem na sąsiedniej wyspie i finalnie postawiliśmy na wieloryby.
Andenes jest jednym z najlepszych miejsc do obserwacji tych stworzeń dzięki swojemu położeniu w bliskim sąsiedztwie podwodnej krawędzi kontynentu. Tylko godzinę zajmuje rejs z przystani do tego uskoku, jest to miejsce występowania głowonogów, będących ulubioną przekąską wielorybów. Na rejsie trzeba stawić się 2h wcześniej, a godzinę przed czasem zaczyna się oprowadzenie po muzeum. Tam dowiecie się sporo na temat gatunków tych stworzeń, jakie dźwięki wydają i jak kopiują od siebie piosenki, żeby przypodobać się samicom. Dowiecie się też, że osobniki rozpoznawane są po tylnej płatwie, bo ma ona różne kształty, jest niepowtarzalna tak jak nasze odciski palców. Zobaczycie również szkielet wieloryba.
Firma z którą płynęliśmy, ma 100% gwarancję zobaczenia wieloryba, albo zwrot pieniędzy. Posiadają dwie łodzie, płynęliśmy tą nowszą opcją, w której można siedzieć pod pokładem i jest szybsza. W rejsie brało udział około 60 osób, do momentu dopłynięcia do uskoku wszyscy siedzieli po pokładem. Podczas naszego rejsu nie padało, lecz morze nieziemsko bujało i nie będzie przesadą jeśli napiszę, że pół pokładu wymiotowało. Gdy dopłynęliśmy do miejsca gdzie obsługa ujrzała wieloryba około 20 osób wyszło na pokład, w tym oczywiście nasza dwójka. Na górze było bardzo niebezpiecznie, ludzie bez kapoków się przewracali, tracili równowagę z powodu bujania łodzi. Widzieliśmy 2 razy płetwę i było widać jak wypuszcza wodę w powietrze.
Nam niezbyt się podobało, oczekiwaliśmy trochę więcej. Rejs trwał 3 godziny i kosztował 660zł. W tych falach było bardzo mało widać, płetwa nas nie zadowoliła. W drodze powrotnej w nagrodę spotkaliśmy łosia przy drodze.
Miejsca, które chcieliśmy zobaczyć, ale pogoda nam nie pozwoliła:
- Wyspa Vaeroy (prom na tą wyspę z Moskenes jest damrowy)
- Nubben
- Holandsmelen
Spis treści
Podobał Ci się ten wpis? Podziel się nim z innymi!